niedziela, 22 listopada 2015

Bouvines 1214

W sobotę 21. listopada z Łukaszem – Khamulem rozegraliśmy bitwę pod Bouvines z 27 lipca 1214 roku w systemie Na ostrze miecza. Historycznie było to starcie pomiędzy siłami cesarza Ottona IV i króla Francji Filipa II, który to wyszedł z niego zwycięsko po udanej szarży francuskiego rycerstwa.
Bouvines 1214, rozstawienie początkowe, więcej na https://picasaweb.google.com/109898417195590218401/Bouvines1214
Sądzę, że można uznać iż było to chyba jedno z najbardziej zażartych starć jakie mieliśmy okazję rozegrać w Będzinie. Ja miałem pod komendą wojska cesarza Ottona IV. Podzielone zostały one wedle autorów gry na chyba pięć podległych różnym dowódcą ugrupowań. Co bardzo urozmaicało rozgrywkę każde z nich miało zupełnie odmienny skład, a co za tym idzie siłę, możliwości, rolę i potencjalny potencjał na polu bitwy. Sądzę, że nadaje to grze więcej dynamiki i takiej nieprzewidywalności.
 
Zaczęliśmy spokojnie od skrzydeł, badając rywala, ale pod koniec pierwszego etapu zaryzykowałem. Uznałem, że w ten sposób przejmuję inicjatywę (ostatni również w centrum ruch tej tury należał do Khamula) i uda mi się dyktować warunki na planszy. Moje główne siły pod wodzą Ottona ruszyły na centrum francuskie. Atak ten o dziwo prowadziła sama milicja i jak się okazało był on nawet w większości udany, ale przeciwnik też nie należał do super wymagających. Centrum francuskie w tej grze również stanowią jednostki milicji wsparte podobnie jak i u Niemców na tyłach jazdą rycerską.
 
Drugi etap to wymiana ciosów, w której z uwagi na to iż to ja uzyskałem inicjatywę chyba niemal w całości pozwolę sobie zaliczyć na moją korzyść. Zepchnąłem nieznacznie rywala na swej prawej flance i co mnie zaskoczyło (mimo, iż to Khamul pierwszy ruszał i wycofał swe wojska w tym miejscu) zaatakowałem na lewej flance zdominowanej przez jazdę. W centrum dalej toczył się zażarty bój wsparty już chyba w tym momencie aktywnym udziałem konnego rycerstwa. Tu pojawia się jednak pewien minus, który jak sądzę nie wpłynął aż tak na ostateczny wynik starcia. Zapomniałem, że głównodowodzący może aktywować wszystkie jednostki jakie ma w swym zasięgu dowodzenia i przez to w dwóch lub trzech miejscach nie nastąpiły walki. 
Bouvines 1214, koniec drugiego etapu, więcej na https://picasaweb.google.com/109898417195590218401/Bouvines1214
Kolejny trzeci etap to inicjatywa Łukasza i udana na me nieszczęście szarża na mym lewym skrzydle. W centrum poniosłem dotkliwe straty do czterech wcześniej okrążonych i  wyeliminowanych już oddziałów milicji zaczęły dochodzić jednostki „wbitego” w ugrupowanie francuskie konnego rycerstwa Ottona IV. Pomny jednak śmierci głównodowodzącego w innej grze z tego systemu i co za tym szło automatycznej porażce trzymałem niemal do końca mego dzielnego cesarza z dala od bitewnego zgiełku. W tym lub następnym etapie jeden z mych wodzów zaszarżował na milicję francuską i nie dość, że zginął to dopiero za trzecią kontynuacją szarży udało mi się doprowadzić francuskich kmiotów do paniki. Drugi mój dowódca nieco wcześniej również na prawym skrzydle po innej mojej szarży został okrążony i dostał się do niewoli, co niechybnie przybliżało Łukasza do zwycięstwa.
 
Na planszy zaczynał powstawać chaos, coraz więcej jednostek było zmęczonych, zmuszonych do ucieczki lub bez dowodzenia. Linearna linia walki zupełnie nie istniała, bitwa toczyła się w ostatnich dwóch etapach tak jakby w pięciu różnych miejscach, ot takie mini pojedynki. W ostatnim piątym etapie chyba jedynie połowa wojsk mogła atakować i to w większości dotyczyło centrum. Finalnym moim posunięciem było ponowne zwarcie szyków i uderzenie w centrum francuskie, niemniej fatalne rzuty kością sprawiły, że choć już osłabione i zdemoralizowane oddziały wroga miast uciekać i poddawać tyły jedynie się cofały i nadal zachowywały gotowość do dalszej walki. W ostatniej swej aktywacji Khamul ubił mi znów rycerzy co przypieczętowało podobnie jak to miało miejsce w rzeczywistości smutny los wojsk Ottona IV.
 
Gra była świetna, bardzo mi się podoba, jest bardzo wyrównana i klimat jest w tym systemie dla mnie niesamowity. Po dosłownie trzech turach mamy taki prawdziwy średniowieczny chaos na polu bitwy. Sądzę, że udało mi się sprawić iż mój rywal trochę się namęczył zanim pokonał mych dzielnych kartonowych wojaków.

Michał

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz