W ostatnią sobotę odwiedziłem,
czy raczej mogę nawet napisać, że uczestniczyłem w Industriadzie organizowanej
przez dąbrowskie muzeum Sztygarka. Jak zwykle niestrudzony krajarek wymyślił
coś również dla fanów gier bitewnych i planszowych. W jednej z sal można było
poprzesuwać czołgi wraz z Panami z Battlegroup Kursk, zagrać w Ogniem i
Mieczem, ale również zagrać w gry planszowe, np. Boże Igrzysko. Ja natomiast
przygotowałem bitwę pod Nyborg’iem 1659 z serii Musket & Pike oraz szybką,
prostą grę Battle for Moscow 1941 z magazynu C3i.
Najpierw rozegrałem Nyborg
1659 wcielając się w wojska koalicji. Moim przeciwnikiem początkowo był tylko
krajarek, ale po chwili dosiadł się do nas Kewin, który przygodę z grami
rozpoczął ponoć tydzień wcześniej. Bałem się, że system M&P jak na początek
będzie zbyt skomplikowany, ale okazało się, że Kewin bardzo szybko złapał, o co
chodzi i chyba szło mu nawet lepiej niż krajarkowi. Bitwa jak ponad cztery
wieki temu rozpoczęła się od „bezmyślnego” ataku wojsk sprzymierzonych.
Krajarek grając Szwedami jednak moim zdaniem nie wytrzymał i skontrował
koalicję na swoim prawym skrzydle za wcześnie. Co gorsze rzuty tego dnia miał wyjątkowo
pechowe i bardzo szybko stracił swoich najlepszych dowódców. Miało to
szczególny wpływ później na centrum, gdy trzeba było sprawnie pokonać stok,
poprawić szyki i zaatakować. Ciężkie, nierozstrzygnięte boje toczyły się natomiast
na lewym skrzydle szwedzkim. Grę skończyliśmy chyba w piątym etapie, gdy pomału
do walki wkraczała druga część armii koalicji.
Następnie
zagrałem z Kewinem w Battle for Moscow. Moim
zdaniem bardzo dobra gra, dla kogoś, kto zaczyna przygodę z
planszówkami/heksami, grę można rozegrać w 30-60 minut, gra świetnie wyważona.
Myślę, że zagram w nią jeszcze nie jeden raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz