niedziela, 31 maja 2015

Szwedzi w Dąbrowie Górniczej


Na sobotnim spotkaniu Klubu Miłośników Gier w Muzeum w Dąbrowie górniczej skoncentrowaliśmy się na XVII wieku. Postanowiliśmy rozegrać jakąś prostą bitwę z systemu Muszkiet i Pika tak, aby Krajarek, mógł zapoznać się z tą seria gier. Liczyliśmy też, że zostanie nam trochę czasu, aby „odpalić” jakiś krótki scenariusz z systemu TiS Husaria.
Warksow 1678 - sytuacja pod koniec rozgrywki, więcej zdjęć na https://picasaweb.google.com/109898417195590218401/Warksow1678
Spotkanie rozpoczęliśmy od starcia pod Warksow 1678, wojna skańska. W związku z tym, iż był to debiut Krajarka w systemie M&P, Krajarek bardziej poznawał i testował grę, niż faktycznie toczyliśmy starcie. I tak Krajarek np. wypróbował atak kawalerii na front ciężkiej piechoty wspartej działkami regimentowymi, natomiast ja cały czas testowałem krajarka racząc go kolejnymi szczegółowymi przepisami systemu M&P. Ogólnie jednak chyba nie było źle, bo odniosłem wrażenie, że mojemu przeciwnikowi system się spodobał. Planujemy już kolejne na następnym spotkaniu.
Trzciano 1629 - drugi etap rozgrywki, więcej zdjęć na https://picasaweb.google.com/109898417195590218401/Trzciano1629
Po ciężkich bojach na Rugii została nam godzina czasu, dlatego postanowiliśmy rozegrać kilka etapów bitwy pod Trzcianem 1629 w systemie TiS Husaria. Zagraliśmy chyba dwa etapy. Moim zdaniem system to 80% przepisów z systemu Średniowiecze, jakieś 10% przepisów z systemu Napoleon i nowe przepisy. Same przepisy mają 6 stron. Gra jest szybka, krwawa, nie wiem jakim cudem można wytrzymać Szwedami w grze do 20 etapu na planszy, realne to 5-7 etapów, a zgodnie z warunkami zwycięstwa jeżeli pod koniec rozgrywki na planszy nie ma jednostek szwedzkich Polacy odnoszą automatyczne zwycięstwo… Kozacy i szwedzka rajtaria mają te same współczynniki. W grze nie ma czegoś takiego jak szarża, ale jest kontrszarża… Ogólnie i delikatnie – gra nie przypadła mi do gustu.

poniedziałek, 18 maja 2015

Anglicy na kontynencie, czyli spotkanie sekcji gier 16. maja 2015.


Na majowym sobotnim spotkaniu w Będzinie udało nam się z Michałem rozgrać trzy bitwy z Men of Iron: Crecy 1346, Poitiers 1356 i Courtrai 1302.
Na pierwszy ogień poszło Crecy 1346, zagraliśmy na przepisy historyczne, w których teoretycznie szanse Francuzów są znikome. Grałem Francuzami, Michał zagrał Anglikami. Najpierw było trochę manewrów na planszy, chyba najrozsądniej jest bardzo głęboko obejść pozycje angielskie, ale byłoby to trochę… niehistoryczne ;). Zatem w końcu Francuzi zaszarżowali na pozycje angielskie pierwszym skrzydłem pod dowództwem Alencon’a, niestety Francuzom nie udało się uzyskać kontynuacji po tej szarży, w przeciwieństwie do Anglików. Kolejną szarżę przeprowadziło skrzydło Jana Luksemburskiego – efekt ten sam. Na koniec Francuzom (a konkretnie kusznikom) udało się wyeliminować jedną jednostkę angielskich łuczników. Scenariusz praktycznie niegrywalny, ale nie ma co narzekać, ciekawie było rozegrać to starcie. Swoją droga zastanawiam się jak TiS ze swoim dążeniem do wyrównywania szans przeciwników na planszy poradził sobie z tematem Crecy…
Pierwsza szarża wojsk francuskich, więcej na https://picasaweb.google.com/109898417195590218401/Crecy1346
Następnie zagraliśmy w Poitiers 1356 (ponownie ja zagrałem Francuzami, a Michał Anglikami), ponownie przepisy historyczne. Zapewne, gdyby zaatakować na wprost Francuzami, gra zakończyłaby się ich porażką. Wystarczy jednak bardzo mocno rozciągnąć linie Anglików, obchodząc oba skrzydła – Anglicy nie mają na tyle sił, aby je obsadzić. Następnie atak na najsłabiej broniony odcinek… Tak też było na planszy… Być może, gdyby Michał aktywniej wykorzystywał, jako odwód, swoich łuczników, nie poszłoby mi tak łatwo. Być może, ale przy powyższej taktyce ciężko wygrać Anglikami. I już rozumiem skąd się wzięła zasada w B&R, że przy 10 spasowanych przez obrońcę aktywacjach wygrywa on. Gdyby wprowadzić te zasadę do Poitiers, pewnie nie udałoby mi się aż tak oskrzydlić Anglików. 
Decydujący atak francuskiego prawego skrzydła, więcej na https://picasaweb.google.com/109898417195590218401/Poitiers1356
Na ostatni ogień poszła bitwa pod Courtrai 1302, ponownie zagrałem Francuzami. Michał trochę się zapomniał na swoim prawym skrzydle i po rozbiciu kilku moich jednostek pogonił za mną tak, że francuska kawaleria najpierw rozbiła całe jego ścigające mnie skrzydło, a następnie wdarła się na tyły flamandzkich oddziałów. I tutaj chyba przydałby się zasady z B&R dotyczące strefy kontroli, której w B&R już nie ma, ale trzeba się zatrzymać w trakcie ruchu, gdy zetkniemy się z jednostką przeciwnika. Poza tym mur tarcz jest przereklamowany.
Flamandzcy powstańcy w pogoni za prawym skrzydłem francuskim, więcej na https://picasaweb.google.com/109898417195590218401/Courtrai1302

Podsumowując, wszyscy mi mówili, ze Men of Iron jest najsłabszą ze wszystkich części i trudno mi się z tym na razie nie zgodzić. Mało grywalne bitwy (jednostronne), chociaż warto je mimo wszystko rozegrać.

niedziela, 17 maja 2015

Nocy Muzeów w Muzeum Miejskim „Sztygarka” w Dąbrowie Górniczej


W trakcie wczorajszej Nocy Muzeów odwiedziłem Muzeum Miejskie „Sztygarka” w Dąbrowie Górniczej, a konkretniej salę z pokazami gier zorganizowaną przez Dąbrowski Klub Miłośników Gier Historycznych w osobie Krajarka. Można było porozmawiać i pewnie zagrać z chłopakami od systemu Bogowie Wojny – Napoleon, widziałem też rozgrywki w Ogniem i Mieczem, system bitewny o drugiej wojnie światowej, kilka gier tradycyjnych, a nawet karty do Magic the Gathering.

Prawie i pojawiła się na tej imprezie nasza sekcja gier wojennych, prawie, ponieważ zabrakło chętnych. Postaramy się jednak przybyć w przyszłym roku.
Większość czasu spędziłem nad stołem z bitwą w systemie Bogowie Wojny – Napoleon zamęczając pytaniami autorów. Musze przyznać, że system zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, chyba na wszystkie moje pytania Panowie Autorzy odpowiadali w sposób taki, że miałem odczucie, iż patrzę na historyczny system bitewny z prawdziwego zdarzenia, w którym faktycznie da się rozgrywać bitwy z początku XIX wieku (a nie tylko małe potyczki). Mam nadzieję, że jakieś starcie uda nam się z Krajarkiem rozegrać, miejmy nadzieję, że w okolicy znajdą się osoby, które będą grały w ten system. Bardzo miło było poznać autorów, mam nadzieję, że będziemy mieli przyjemność porozmawiać nie raz, nie dwa.

czwartek, 7 maja 2015

Potyczka pod Wojkowicami Kościelnymi 1655 na zamku w Siewierzu


W minioną niedzielę pomagałem Krajarkowi z Dąbrowskiego Klubu Miłośników Gier Historycznych przy pokazie starcia pod Wojkowicami Kościelnymi 1655. Rekonstrukcja potyczki została oparta o system bitewny Ogniem i Mieczem, a graliśmy w ramach majówki na zamku w Siewierzu.

Co do samego starcia. 5 rot piechoty polskiej (dwie roty piechoty łanowej, dwie roty strzelców i rota pikinierów – autoramentu cudzoziemskiego(?)) wraz z działkiem broniło się przed trzema chorągwiami jazdy szwedzkiej (dwie lekkie i jedna ciężka). Zagraliśmy dwa razy, chociaż za drugim razem grając Polakami po pierwszym etapie poddałem rozgrywkę w związku z tym, iż popełniłem wielBŁĄDa przy wydawaniu rozkazów (wynik braku znajomości przepisów). Skoncentruję się zatem na pierwszej rozgrywce. Miała to być zasadzka. Jedna z rot polskich na początku rozgrywki spanikowała (założenia starcia). W tym też miejscu zaatakowałem, polska rota w walce poniosła 25% strat, przeszła w stan ucieczki, wycofała się przez sojusznicze jednostki i… zreorganizowała się w kolejnym etapie. Walka z kolejną polską rotą przyniosła identyczny skutek i podobnie jak w poprzednim przypadku nastąpiła szybka reorganizacja rozbitej jednostki. Następnie udało mi się wyeliminować, czy jak to podaje instrukcja „wybić do nogi”, rotę pikinierów, która została zaatakowana z dwóch stron. W tym momencie postanowiłem wycofać się i uporządkować szyki, mój przeciwnik utrzymał linię przy pomocy ostatnich dwóch rot pieszych, a kolejne ataki zakończyłyby się krwawą jatką, co by chyba miałoby mało wspólnego z rzeczywistością… chociaż odnoszę wrażenie, że gracze figurkowi kontynuowaliby starcie ;).

Sytuacja pod koniec pierwszej rozgrywki

Jak już napisałem pierwszym zaskoczeniem była ekspresowa reorganizacja. Średnio rozgrywane są starcia po 6 etapów, więc może to i zrozumiałe. Co więcej… można wybić oddział w 75%, a walczy on dalej, chociaż dla XVII wieku jakoś przyzwyczajony jestem bardziej do wyników dezorganizacja i ucieczka, niż do zadawanych strat. Dlatego odnoszę wrażenie, że system chyba „średnio” sprawdziłby się w rekonstruowaniu bitew (po kilkadziesiąt oddziałów na stronę) i jest nastawiony na małe starcia po kilka oddziałów. Ale muszę przyznać, że same starcia z figurkami mają klimat…

Jako gracz „planszówkowy” przyglądając się prezentacji gry figurkowej byłem pod wrażeniem jak ogromne zainteresowanie i entuzjazm ona wzbudziła wśród „majówkowiczów”. Zapał jednak kończył się, gdy Krajarek pokazywał instrukcję do systemu ;).

Tylu zwiedzających oglądało naszą rozgrywkę przez większość czasu...

I jeszcze co do samej rekonstrukcji potyczki pod Wojkowicami Kościelnymi. Ponoć historycznie po krótkim starciu, polska piechota przeszła na stronę Szwedów i oblegała z nimi później Częstochowę. Dlatego myślę, że zamiast trzymać się założeń systemowych dla „zasadzki”, może lepiej pokombinować i zagrać w ten sposób, że Szwedzi z dużej odległości atakują polską kolumnę marszową (jakże efektownie będzie wyglądało przejście z kolumn do szyków bojowych i szarża szwedzkiej kawalerii), natomiast strona, która pierwsza poniesie np. 30% strat przegrywa. Dodatkowo można by, jak Krajanek mówił, pomyśleć nad dodaniem roty polskich dragonów, którzy wtedy stacjonowali w Będzinie (ok. dwudziestu kilometrów) i… sprzyjali Szwedom. Myślę, że jeszcze popracujemy wspólnie nad tą bitwą. Dzięki za rozgrywkę.